W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego...

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego…

Tymi słowy zaczynałem bieszczadzkie wędrówki, które miały miejsce w dniach 27 do 29 września 2023 roku.

Pokłoniłem się przed Połoniną każdego ranka i rozpoczynałem swoją wędrówkę.

Dlaczego? Tak po prostu czułem. ten typ tak ma, raz ciągnie wywody buddyjskie innym razem chrześcijańskie. A ponieważ współgrają ze sobą, dlaczegóż by nie.:-)

Czas w Bieszczadach jest zawsze dla mnie magiczny, wyczekiwany. Zawsze w tyle głowy jest nieprzewidywalność zdarzeń, z jednej strony i chęć, aby wycieczka odbyła się bez zbędnych utrudnień, z drugiej. Zawsze może być różnie.

Wyjażdzając w Bieszczady zatrzymuję na chwilę bieżące życie. Nie jest ważne jakie problemy, troski czy radości towarzyszą mi przed, czy po wyjeździe. Oczywiście one są, niekiedy nawet manifestują się bardzo stanowczo i nagle. Sztuką jest jednak stanąć gdzieś ponad nimi. Pokusić można by się o stwierdzenie, że to jest wyparcie, ucieczka. Nic z tych rzeczy mój drogi gościu. Ten kierunek myślenia, jeśli istnieje,  wymaga korekty. Abyś nie płynął na wyobrażeniach włąśnie to robię.  Ja nie uciekam.

Od kilku lat popularne są zwroty zachęcające do działań w stylu:

Rzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady!

Ale czy na pewno porzucenie wszystkiego jest rozwiązaniem? Może przez jakiś czas, owszem. Jednak jeśli nie poukładasz sobie spraw, nie pozamykasz otwartych i trudnych tematów one wrócą do ciebie. Dopadną cię niechybnie na szlaku, na kwaterze i przypomną, że coś tu nie gra Bądź zatem ostrożny, bo to nic innego jak populizm i jazda na skrajnych emocjach takie “rzuć wszystko…”

W niektórych przypadkach zmiana środowiska, formuły, jaką się obrało na życie, jest wręcz niezbędna. Uważać trzeba jednak, aby to nie była właśnie ucieczka. Bo widzisz, uciekać można na różne sposoby, do seksu, do alkoholu, używek, do niekończących się imprez, wycieczek. Nie od, ale właśnie do. Dobrze rozumiesz. Uciekać można z małżeństwa, związku, uciekać można do kościoła, do zakonu. Wszędzie i we wszystkich kierunkach. Jeżeli ucieczka stymulowana jest strachem, niechybnie obrana droga może nie być właściwą. Jeżeli za zmianą, nawet radykalną, idą przekonania, intencje, współczucie dla innych, troska o innych, jedyne co ci grozi, to spełnienie i sukces.

Jak było ze mną? To był mój trzeci bieszczadzki wyjazd solo. Wspomniałem, że nie jestem z betonu, mam swoje uczucia i emocje. Emocje to trudny gracz. Nie zawsze udaje mi się je odłożyć na bok. A jak już mi się wydaje, że je odłożyłem, to ciało mi o nich przypomina. W różnych sytuacjach. Bo ciało, mój przyjacielu, pamięta wszystko. Nawet to, czego ty nie pamiętasz. Emocje odkładane są kawałek po kawałku w twoich komórkach. Miesiącami, latami. Nie przeniesione z pamięci ikonicznej do werbalnej, nie zutylizowane, zintegrowane będą cię drążyć, powolutku, jak kropla drążąca skałę, aż w końcu zrobią swoje. Rozwalą cię! Udar, zawał, atak paniki, niepokoju, problemy skórne, nie mówiąc już o innych chorobach, to ich fizyczna manifestacja. Manifestację tę mądrze określono somatyzacją. Bo emocje mój drogi mogą być zabójcze!

To może być zła dla ciebie wiadomość. Dobra jest taka, że póki żyjesz, można nad tym popracować.

Moje emocje wychodzą w różny sposób. W Bieszczadach dały o sobie znać podczas medytacji, kiedy poczułam łzę na policzku, a za nią następną. Trwało to jakiś czas i minęło.

Bo widzisz, emocje trudno przeżywać, szczególnie te bolesne i równie trudno o nich pisać. To jedna z delikatniejszych spraw, bo każdy, bez warunku, ma prawo je przeżywać po swojemu. Przeżywać i ukrywać jeżeli taka jest jego wola. Jednak gdy przyjdą, nie ma co z nimi walczyć, pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie, że są, później kolejno pozwolenie na ich wystąpienie, nie ocenianie, puszczenie i integracja. Zaprzeczanie nic nie da.  Buduje tylko w ciele wewnętrzny sprzeciw. Buduje skorupę wokół serca. Zatem pozwól sobie na to, aby je  zauważenie i znajdź sposób na oswojenie, integrację. Ja tak zrobiłem…

W Bieszczadach oprócz trudnych emocji, miały miejsce również cuda. Jeden z nich opisałem na facebooku, pozostałe znajdą ujście tutaj. Jednak zanim o nich chcę ci wyjaśnić, co rozumiem pod pojęciem cudu (bieszczadzkiego)? Jakieś magiczne, misterne uczucie, objawienia, wizje, lewitacje, zstępujące światło? 

Otóż cud dzieje się wtedy, gdy w twoim ciele i umyśle jest totalne odpuszczenie i przyzwolenie na istnienie rzeczy takimi, jakie są. Bez ubarwiania, zaciemniania, zbędnej retoryki. Cuda powstają w odpuszczeniu oczekiwań, lub bardziej nie przywiązywaniu się do nich, nie nastawianiu się na konkretny efekt. Gdy otworzysz się, odpuścisz, a nie usztywnisz będziesz mógł zauważyć o wiele więcej. Gdy otworzysz się na energię, ona znajdzie do ciebie drogę. Drogę poprzez obecność innych, poprzez wrażliwość na piękno przyrody, życia, pogodę. Poprzez umiejętność cieszenie się chwilą i współdzielenia tej radości z innymi. Poprzez odrzucenie osądów i obaw, oczekiwań i uwarunkowań. 

Cudem dla mnie była rozmowa z poznanymi  w Bieszczadzie ludźmi, szczera i otwarta, nawet zaskakująca.

Niewytłumaczalnym cudem było spotkanie z pięcioma kobietami, przyjaciółkami, które były na żeńskim wyjeździe. Samo spotkanie nie było może zaskakujące, bo po zejściu ze szlaku zostawiłem im kartkę z pozdrowieniami za wycieraczką samochodu. Przedstawiłem się wtedy. W zamian, dwa dni później, na szlaku, to one rozpoznały mnie i pomachały na przywitanie. Posiedzieliśmy chwilę, porozmawialiśmy, wymieniliśmy wrażenia. Sytuacja była zaskakująca, nigdy czegoś takiego nie robiłem. 

Cudem dla mnie była rozmowa z małżeństwem 75 latków, którzy na Bukowym wędrowali przede mną. Szedłem chwilę w ich tempie, później zrobiłem im zdjęcia. Byli tak samo zmęczeni podejściami jak każdy inny na tym szlaku, nawet ci o 30 lat młodsi.

Wyraziłem wtedy nadzieję, na głos przy nich, że chciałbym tak za 23 lata, móc z żoną wejści spokojnie na połoniny i spacerować cały dzień.Przy dobrych wiatrach.

Cudem było spotkanie Szerpów Nadziei. Niesamowici ludzie, też rozmawialiśmy. Odwalają dobrą robotę. Zaczynają powoli swoją aktywność z pomocą w turystyce górkiej dla seniorów. W żartach mówiłem, że może za te dwadzieścia parę lat, ja mogę potrzebować takiej pomocy, choć wolałbym, aby było jak 2 akapity wyżej. To scenariusz na niepomyślne wiatry

Spotkałem małżeństwo równolatków. Robiliśmy sobie wzajemnie fotki. Pocałowali się przy jednym ujęciu. Jakoś tęskno mi się zrobiło za żoną… Potem spotkałem ich ponownie przy zejściu i znowu parę minut szliśmy razem, prowadząc ożywczą konwersację. To oni wspomnieli, że gdy już będzie kiepsko, będą starzy, żeby nie być obciążeniem dla swoich dzieci, sprzedadzą dom, jeśli trzeba będzie, aby mieć kasę na ośrodek pomocy społecznej dla siebie. Gratuluję otwartości umysłu.

Widzisz takie CUDowne rozmowy i spotkania miały miejsce na Drodze Aniołów i pozostałych połoninach. CUDowne, jeśli tylko otworzysz się na tę CUDowną energię.

I nie ma w tych cudach jakichś dziwnych konotacji. Rozumiem, że i ty to teraz zrozumiałeś. Bo CUDa możesz zdefiniować po swojemu, zgodnie ze swoją wrażliwością.

 Ach, zapomniał bym o Aniołach, bytach niesamowitych obecnych wszędzie i zawsze. Bytach, które w Kościele przedstawiane są w bardzo różny sposób. Czasami ręce opadają, w jakich. 

Bytach, o których w Bieszczadzie śpiewa się piosenki i w niemal każdej galerii można znaleźć ich personifikację. W zależności od wrażliwości artysty, są to piękne panny, uskrzydlone, uśmiechnięte i kolorowe. A jakie są w rzeczywistości? Czy w ogóle są? Czy dopuszczasz ich istnienie w swojej świadomości? Czy dopuszczenie ich istnienia albo negacja, mają tu jakiekolwiek znaczenie? 

Bo widzisz, kwestie wiary, to kolejny subtelny temat. O gustach ponoć się nie dyskutuje. Ale, o rany, dlaczego w kwestii wiary jest tyle poruszenia i emocji? Jeżeli chcę wierzyć w anioły, wierzę. Gorzej tylko, gdy te anioły wykorzystuję, aby krzywdzić innych. No niestety, zła wola, złe intencje i zła energia, istnieją od zawsze i istnieć będą. Ważne jednak, aby przeciwstawić jej moc tej dobrej. Zło to brak dobra albo wystarczającej ilości dobra, to zagubiona w gęstym ciemnym lesie wrażliwość, która nie umiejąc się obronić przed mrokiem wszechogarniającej mocy, budzi w sobie agresję. Jeśli jednak światłem mrok potraktujemy, mroku nie będzie.

Powiedziałem ci już mój drogi gościu tyle od siebie, przedstawiłem ci prawdopodobnie inną niż posiadasz retorykę, a może podobną. Wiesz jak i dlaczego tak patrzę na Bieszczady. 

Oczywiście, Bieszczady to umowne określenie, miejsce. Możesz zrobić sobie Bieszczady w Bielsku, albo Pipidówku Wielkim, w swoim domu, swojej rodzinie albo miejscu pracy. Jeżeli tylko taka będzie twoja wola, możesz je mieć gdy zamkniesz oczy, albo wyjdziesz na zakupy, czy spacer z psem. Bieszczady to dla mnie symbol, umowny stan duch, odpuszczenia, wrażliwości, otwartości, empatii, współczucia, miłości, radości. Mogę tak wymieniać bez końca, ale na tym poprzestanę. 

Jeżeli nie zrozumiałeś powyższej retoryki, nic już na to nie poradzę. Znajdź swoją drogę do szczęścia i swoje Bieszczady.

Jeśli rozumiesz i podzielasz, super. Bądź szczęśliwy. Witaj w klubie!

 Jeszcze słowo wyjaśnienia do tytułu. Otóż niechaj nie podlega ocenie sposób, w jaki się witam Górami, Połoninami. Mówię dzień dobry, szczęść Boże, hejka, siema czy w imię Ojca… w zależności od sytuacji, mojego nastroju, zgodnie z sobą, z szacunkiem dla strony z którą się witam. Nie manifestuję, nie przekonuje cię do przejęcia moich przekonań, przedstawiam ci opcje. 

Ach jakże chciałbym być wolny od potrzeby takich wyjaśnień. Właśnie takie chwile rozważania uświadamiają mi, jaką drogę mam już za sobą i ile jeszcze do zrobiemia. W tej kwestii jest coraz lepiej, bo takie potrzeby rozpuszczają się za każdym razem, gdy tylko je wypowiem. Tak jak tu. Gdy potrzeby i emocje, te złe, wypowiedziane, tracą na mocy. natomiast gdy wypowiesz te dobre emocje, wyrazisz wdzięczność, powiesz komuś, że go kochasz, szanujesz, jest dla ciebie ważny wzmacniają więzi, dają moc. Hmmm, niesamowite.

Jeżeli spodobał ci się felieton...

... albo spodobała ci się formuła w jakiej mówię o sprawach ważnych, rozwojowych, duchowych, możesz wesprzeć moje działania. Serwis buycoffe.to umożliwia donację, darowiznę na rzecz twórcy kontentu internetowego. Wystarczy kliknąć poniższe zdjęcie/logo. To również doskonała okazja do materialnego wsparcia, wyrażenia wdzięczności, podziękowania. Oczywiście nie czuj presji tylko swobodę i możliwość działania. Powodzenia