Droga

Użyje dziś bardzo prostej w swoim wyrazie retoryki i często przywoływanej w różnych publikacjach. Dlaczego? Są dwa podstawowe powody

Pierwszy: Aby każdy mógł ją zrozumieć. Siła tkwi w prostocie. Aktualnie z wieloma sprawami jest bardzo przekombinowane, logika jest tak pokręcona, że aby zrozumieć autora, trzeba się mocno nagłowić. Nie chodzi o to, aby wystawiać na próbę elokwencję czytelnika, ale o to, aby przekaz był prosty i trafiał w punkt. Jeżeli nie zrozumiesz tej retoryki, nie ma problemu. Nie to miejsce, nie ten czas. Może kto inny, w innej przestrzeni czasowej, kiedy ty będziesz inny, dotrze do ciebie z przekazem.

Drugi: Często przywoływanej dlatego, aby przekazywane wartości mogły się utrwalić. Gdy do znudzenia, ktoś, coś ci ciągle opowiada, w końcu jest szansa, że przekaz zostanie przyswojony. Dotyczy to zarówno przekazów różnych oszołomów jak i tych, nazwę je, właściwych. Dobre rzeczy nadpisują ten zgromadzony w umyśle szlam.

Nasze życie to droga. Jej długość, lokalizacja, poziom trudności i pozostałe aspekty są nieokreślone. Tak jak zdarzenia i ludzie, których na niej spotkamy. Każdy zakręt i skrzyżowanie determinują kierunek. Każdy podjazd pod górę i zjazd powodują, że przed następnym wzniesieniem zatrzymasz się i podejmiesz chwilę refleksji. Jakość drogi jest nieznana, jednak czy to dzień czy noc, deszcz czy inne warunki, idziesz nią do celu. Cel sam określasz. Albo jesteś świadomy jej kresu albo podróżujesz bez mapy, al o jesteś ślepy.

Do tej trywialnej retoryki dodam jeszcze ciemne okulary, które nosimy na swoich nosach i już wyjaśniam...

Na początku tej drogi jesteśmy prowadzeni, noszeni przez naszych rodziców, z całym ich  bagażem przekazanym im przez ich ojców i matki. Oni mają swoją drogę i wszystkie związane z nią aspekty i ciemne okulary na nosach. Nie widzą wszystkiego, albo widzą rzeczywistość po swojemu. Albo nauczono ich jak poruszać się sprawnie po tej drodze albo nie. Gdy mieli szczęście, ktoś powiedział im, aby ściągnęli przyciemniane okulary i pokazał jak to zrobić.

W pewnym momencie drogę zaczynasz pokonywać samodzielnie. Powielasz błędy, naśladujesz ojców, dziadków i również, chłoniesz ich traumy, zakładasz te cholerne ciemne okulary. Jak można iść przez ciemny las, przez który snuje się wyboista droga z przyciemnionym okularami, jeszcze o zmierzchu? To obłęd! Nie dziwi więc, że tyle rzeczy przegapiasz i tyle ci przeszkadza w twojej wędrówce.

Możesz tak przejść całą drogę i dotrzeć do celu i nawet nie będziesz wiedział jak ta droga przebiegała, kogo spotkałeś, jakie były warunki.

Możesz też, przy odrobinie szczęścia ściągnąć okulary, wyczulić się na to, co daje droga, co nam oferuje i dotrzeć do celu świadomie.

Możesz się obudzić.

Często jeździłem do pracy kilkadziesiąt kilometrów. Były takie dni, że gdy zająłem się rozmową przez telefon nagle, nie wiadomo kiedy, docierało do mnie, że jestem u celu. Godzinna droga mijała w ułamku sekundy. To nie było ciekawe doświadczenie. Nie pamiętam co było podczas jazdy, jakie światła, czy wyprzedzałem i jak dojechałem To było niebezpieczne. Jechałem na autopilocie. Tylko dzięki właściwemu oprogramowaniu autopilota i szczęściu nie zakończyła się ta droga tragicznie Śniłem tę drogę.

Mam takie wrażenie, jakby wielu z nas posuwało przez życie na takim autopilocie. Na domiar wszystkiego w ciemnych okularach i zdezelowanym samochodem, bez hamulców.

Gdy ściągniesz okulary i spojrzysz pod nogi, zobaczysz wszystkie aspekty drogii. Zobaczysz błoto, kałuże z wodą albo innym szlamem, niebezpieczny piach na zakrętach, żwir, lód, czasami jakieś gówno (*) pozostawione przez innego uczestnika podróży. Zobaczysz też pięknie ułożoną nawierzchnię, albo równo wystrzyżoną trawę, lśniący gdzieś pomiędzy kamieniami diament, perełkę, zagubionego podróżnika w rowie. 

Gdy ściągniesz okulary i naciśniesz “OFF” na przycisku autopilota, ukaże ci się wiele ciekawych rzeczy. To może szokować, ponieważ będziesz widział te dobre oraz te niepożądane, miłość i nienawiść, całe spektrum wrażeń. To, co było filtrowane przez okulary i autopilota, nagle ujawni się przed oczami twojej duszy. 

I tu znowu dygresja. Gdy wychodzę na ostre słońce z pomieszczenia, to nic nie widzę. Chwilowo mój wzrok od naporu fotonów nie działa poprawnie, ślepnę na moment. 

Taki stan rzeczy może każdego przytłoczyć. Po jakimś czasie oswajasz się jednak z tym uczuciem, organizm się adaptuje i przerażenie mija. Zauważasz piękno dnia codziennego.

Na drodze spotkasz też takich, co to będą pokazywać ci przywołane wcześniej gówno i mówić, że to perełka. A gdy zobaczysz perłę, w swojej ułomności powiedzą ci, że to zwykły kamień.

Ty jednak masz dobry wzrok, wrażliwy i… uważny. Odsiewacz złą mowę, porzucasz w drodze oszołomów, idziesz sam albo znajdujesz towarzysza, może nawet kilku. I niezależnie ilu ich jest i czy w ogóle są, oczy twojej duszy widzą ostro i przenikliwie.

Jest jeszcze jeden ciekawy aspekt tej sprawy. Piszę ciekawy, choć dla niektórych, tzn przez niektórych będzie odbierany jako problematyczny. Otóż nie wszystkim spotkanym w drodze będzie się podobać twoje ostre widzenie. To jednak ich problem, będą ci stawiali opór. Niech cię to nie zniechęca.

Na mojej drodze dzieją się różne ciekawe rzeczy. Niesamowite wręcz. Ktoś podrzuci na drogę jakąś perełkę, schylam się po nią i zachwyca mnie. Taką perełką może być książka, piosenka, myśl lub osoba, zdarzenie. Jest tak, że podrzucają ci zgniłe jajo. Albo wchodzisz w przysłowiowe gówno, i śmierdzi potem, i lepi się do butów. Nie łatwo usunąć coś takiego, a później smród rozchodzi się przez długi czas.

Kolejna dygresja - użyłem słowa gówno, aby podkreślić wagę problemu i zwrócić twoją uwagę. Pamiętaj, proste porównania, czasami trywialne są najlepsze. Czytałem wiele  opracowań tak filozoficznych i zakręconych, że aż mętnych. Jakbym ścigał się z autorem na inteligencję, jakbyśmy się licytowali, kto zna więcej wyszukanych słów i potrafi bardziej niewiarygodną historię na nich zbudować.

Życie nasze jest proste, a my komplikujemy je sobie nadmiernie.

Patrz zatem pod nogi, ściągnij przyciemnione nienawiścią, nietolerancją, ignorancją, pychą i chciwością okulary. Nie komplikuj. Jak idziesz prostym odcinkiem to nie wciskaj kitu, że jest trudny, niesamowity i niemożliwy do przejścia. Nie wyolbrzymiaj problemów. Rozejrzyj się czasami wokoło, bo nie jesteś sam na tej drodze. Są na niej, oprócz wrzodów na tyłku, ludzie przychylni, otwarci, chętni do pomocy, wyciągający rękę do ciebie. Zauważ to tylko (aż, dla niektórych)

Piszę ten tekst świeżo po lekturze pewnej niesamowitej książki. Tę książkę polecił na pewnej grupie, pewien nieznany mi gość. Na grupie pełno jest perełek, wystarczy tylko po nie sięgnąć i wyłuskać z informacyjnego szumu. Życie daje nam znaki i sygnały, pomaga. Nauczymy się je czytać i wyłapywać.

Naucz się tak podróżować drogą swojego życia, aby dotarłszy do celu, pamiętać tę drogę, a nie mieć wrażenie, że przemknęła jak jedna z moich podróży samochodem. Ściągnij z nosa te wstrętne okulary. Naucz się żyć na jawie a nie śnić ten obłęd ignorancji. Tyle ludzi , tyle zdarzeń szarpie cię za ramię, próbując wybudzić cię z tego snu, a ty nic. Majaczysz coś pod nosem, i śnisz dalej. 

Książką, która mnie zainspirowała  jest ”Przebudzenie” Anthony-ego de Mello.

To powyższe zdanie to mój dar dla ciebie. Taki prezent. Dokładniej wskazanie na ten tytuł. Razem z tym tekstem stanowią próbę wybudzenia cię z tego snu. 

Do ciebie należy wybór - śpisz dalej czy nie?

 

Uzupełnienie oraz (*)

Na drugi dzień po napisaniu tego tekstu zastanawiałem się skąd to słowo "gówno". Otóż słuchałem niedawno mowy Ajahna Brahma dotyczącego sposobów radzenia sobie z depresją i nią samo sensu stricto. Użył tam metafory aby dotrzeć do słuchaczy z tym słowem w roli głównej. Ta mowa to kolejna perełka, a to, że metafora rezonuje zamanifestowało się wyżej. To co wpuszczamy do siebie procentuje, niezależnie od tego czym jest. Deszcz powoduje wzrost kwiatów ale również chwastów.