Mucha
O bzykaniu albo raczej bzyczeniu, o skupieniu w medytacji i samej medytacji, o rozproszeniu i morderczych instynktach, o akceptacji
Dziś złamałem schemat działania. Zasiadłem do mojej medytacji o 14:00 zamiast (oprócz) 22:00 . Umościłem sobie miejsce na podłodze, zamknąłem oczy, zrobiłem kilka oddechów i skupiłem się na oddechu. Po chwili jednak moja uwaga zamiast na oddechu, zaczęła gonić po pokoju za.... muchą.
No nie..... i co teraz zrobić?
No cóż, wstaję, biorę poduszkę i zaczynam gonić natrętnego wroga mojego spokoju. Źródło moich niespokojnych myśli. Jak ona mogła wkroczyć tak beszczelnie w mój świat medytacji?
Żartuję oczywiście, nie myślałem tak
Jednak potrzeba pozbycia się jej z pokoju była spora. W pewnym momencie namierzyłem ją na ścianie. Poduszka w ruch i STOP.... Zrobił bym z niej użytek, z tej poduszki, ale powstrzymałem się. Jakiś czas temu zdzielił bym ją śmiertelnie, a to co z niej by zostało wyrzucił przez okno. No ale to było jakiś czas temu.
A co jest teraz? Teraz powstrzymałem się, zamknąłem okno i postanowiłem podejść do niej ze współczuciem, z empatią.
Tak dobrze widzisz - ze współczuciem, zrozumieniem i empatią do MUCHY 💕 🫣
Mucha che żyć, szuka swojej drogi , swojego spełniania jakie by ono nie było. Brzęczenie to jej NATURA. A jak doskonale wiemy, z naturą nie ma co walczyć. Naturę się akceptuje. Inaczej będą same problemy
Zaakceptowałem więc jej obecność w pokoju.
Skupiłem uwagę na brzęczeniu. Postanowiłem przez jakiś czas pozostać z tym odczuciem. W między czasie wracałem do oddechu. I tak na zmianę sobie bylem. Nie walczyłem, uśmiechałem się do siebie. W końcu to mój czas więc po co mam sobie sam go psuć? Czy mam pozwolić na to muszce? Mam z nią walczyć? Mam ją unicestwić?
Powiesz , że to muszka, mała szkoda, prawda? A ja ci powiem, że gdzieś niedaleko sąsiad jakiś ma pieska. Od niedawna? Pies nie przyzwyczaił się jeszcze ( od roku ;-)) do bycia samem w domu i co jakiś czas żałośnie wyje? Czy miałbym zrobić z nim to samo co z małą muszką? Czy to jest różnica czy jest to to samo? Wszak rozpraszacz to rozpraszacz.
Niekrzywdzenie. Pamiętam o tym i coraz częściej sobie to przypominam.
No i udaje się. Taki mały sukces. Taki, że wart jest odnotowania. Taki, że znalazł miejsce w mojej przestrzeni pomiędzy historia o aikido a innymi medytacyjnymi refleksjami.
Podobnych doświadczeń w życiu jest wiele. Mówię o zdarzeniach , które potencjalnie rozpraszają uwagę, Szum na drodze, szum wody, płacz albo krzyki dzieci, smród w toalecie, dźwięk klimatyzacji. Działamy bardzo często automatycznie, odruchowo. Jedziemy na autopilocie. Często nawet nie myślimy tylko działamy. Tzn myślimy, jednak nasz uwaga jest całkiem gdzie indziej . Nie ma jej tu i teraz tylko błądzi gdzieś w bliżej nieokreślonej przestrzeni pomiędzy wygodą, warunkowaniem, schematami.
Medytacja łamie te schematy, uwrażliwia na szczegóły. Te szczegóły nie zawsze są miłe i sympatyczne. Gdy dużo widzisz, patrzysz, wtedy wyłapujesz niuanse rzeczywistości, niespójności. Gdy widzisz to w ludziach nabierasz do nich takiego lub innego stosunku, wyrabiasz sobie opinię. A jak ją wyrobisz zaczyna się w tobie zakorzeniać. Infekuje te czyste przestrzenie. Robi tak dopóki nie zatrzymasz tej machiny w swoim umyśle.
W medytacji uczymy się niepodążania za wygenerowaną w głowie myślą. Nie jest to łatwe zadanie, bo im mocniej chcesz nie myśleć, tym bardziej myślisz. Sęk w tym aby nie starać się uporczywie nie myśleć tylko nie angażować, nie podążać za myślami. Zauważać, niech sobie będą i po zauważeniu skupić się na oddechu. W poczekalni myślowej jest już następna. Jeśli jednak jej nie uda się zająć twojej głowy, kolejna spróbuje inaczej, będzie bardziej wyrachowana. A ty, coż, odpuszczasz, oddychasz i robisz swoje. Jak oddech ci nie pomaga, to nazwij i zapakuj myśl i wyślij ją w niebyt. Symbolicznie. Wyobraź sobie, że jest chmurą na błękitnym niebie twojego umysłu, wiatr wieje i chmurę przegania, Przychodzi następna i dzieje się to samo. Ale do czasu...
Do czasu, aż zaczną zwalniać te myślowe chmury. Do czasu kiedy niebo stanie się błękitne i niczym nie zmącone. Może to potrwać ułamek sekundy, może kilka sekund albo kilkadziesiąt minut. Gdy to się pojawi nie umknie twojej uwadze. Błękit umysłu zamanifestuje swoją obecność. Zamanifestuje i zniknie. Myślisz sobie, że jutro spróbujesz ponownie. Siadasz więc do swojej wyczekanej medytacji, a tu klops. Niebo zasłane jeszcze większą ilością chmurek. Pojawia się rozczarowanie, zaskoczenie, może nawet złość. Dlaczego? Spinasz się i znowu próbujesz i znowu.
Odpuść. Porzuć oczekiwanie. Niebo kiedyś się rozjaśni. Tylko skieruj ku niemu wzrok, abyś nie przespał tej chwili. Bądź uważny. Tak, uważny do znudzenia, do zajechania. Tylko cierpliwi dostaną nagrodę
I to wszystko przez muchę 😉 Dziękuję ci Mucho.
Przemyślenia
Dla tych, którzy szukają chwili refleksji, którzy pozwolili sobie na chwilę się zatrzymać, aby zastanowić się nad niektórymi aspektami życia. To są refleksje będące wynikiem drogi, doświadczania, analizowania, kontemplowania natury życia, medytacji. Natury życia rozumianej przeze mnie.
Aikido vs medytacja
Czy aikido tak bardzo różni sie od medytacji? Czy ważna jest uważność. Co z tą energią Ki (Qi)?
Zapraszam do lektury